Kpt. ż.w. Zbigniew Sulatycki Przewodniczący Konwentu Morskiego

Magnificencjo,

wielki Senacie,
wielce szanowne Grono Profesorskie,
Ekscelencjo Księże Biskupie,
wszyscy kochani, którzy dziś tu przyszli, by popatrzeć na Was, by się cieszyć razem z Wami, że podjęliście pałeczkę pokoleń!

Ja tu zawsze chętnie przychodzę i ciągle, ponieważ człowiek już odchodzi, karty życiorysu cofają się. 72 lata temu w tym miejscu stał „Dar Pomorza”. „Dar Pomorza”, nie „Młodzieży”.

A tu jakiś chłopczyk sobie przyjechał i tak sobie pomarzył: „Jaka ta fregata jest piękna! Jakie musi to być piękne życie, uczestnicząc w rejsach tej fregaty! A Państwowa Szkoła Morska to jest to, co daje duże zadowolenie!”

Siadałem sobie na poler i tak sobie marzyłem. Muszę Wam powiedzieć, że wychowałem się oczywiście na „Trylogii” Sienkiewicza, ale również na wszystkich dostępnych publikacjach dotyczących morza. Bo to trochę tak rodzinnie powiązane. Mianowicie mój śp. brat zaczynał karierę na „Darze Pomorza”, wylądował później w Szwecji, był tam internowany i całą wojnę pływał na jednym statku, na Krobaniu.

Tak, 72 lata temu to były inne czasy, wszystko to inaczej wyglądało. Zresztą mogę sobie dzisiaj wyraźnie powiedzieć, że całe moje życie to taka sinusoida, raz u góry, raz na dole.  Zawsze jednak miałem to szczęście, że czuwano nade mną tam, u góry. I zawsze jakoś na te „cztery ręce” człowiek upadał. A potem się podnosił.

Kochani młodzi przyjaciele!

Dzisiaj podjęliście decyzję jakże ważną nie tylko dla Was samych, ale dla istnienia chyba najpiękniejszego kraju, jaki mógł nam Pan Bóg dać, najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Nie ma innego takiego kraju!

Miałem możliwość oczywiście zwiedzić w zasadzie cały świat jako marynarz, potem jako minister, ale to jest coś nieprawdopodobnego! Kiedy na tej fregacie wielu z Was będzie wypływać i zobaczycie, jak to wszystko pięknie działa! Człowiek jest niczym. Człowiek tylko wykonuje pewne polecenia, które ma zadane i zmierzenie się z tą potęgą, z tą potęgą morza, która będzie wymuszała na Was zachowanie i przeżycie! Zrozumiecie, że pierwsza rzecz, to, co jest najważniejsze, to doświadczenie i wiedza, którą tu otrzymacie. Nie ma drugiej takiej szkoły na świecie, jaką jest Uniwersytet Morski w Gdyni i Akademia Morska w Szczecinie. I zobaczycie, że sam człowiek nic nie znaczy. Musi mieć drużynę, musi mieć załogę. Że tylko razem można zrobić coś dobrego dla siebie, dla rodziny. Dla tej rodziny najmniejszej, ale również i dla naszego państwa.

Tu, myślę sobie, że należy się duży ukłon rodzicom, Waszym braciom, siostrom, którzy Was w jakiś sposób ukierunkowali, żebyście tutaj stanęli i żebyście podjęli tę pałeczkę naszych poprzedników.

Ta szkoła miała niesamowite szczęście do wybitnych profesorów, ale nie tylko profesorów, ale jednocześnie ojców. Kapitan Maciejewicz, hrabia kapitan Ledóchowski i wielu, wielu innych! I oni dzisiaj są! Za tę wiedzę, którą Wam przekażą, na koniec życia powiecie tylko – tak jak ja mogę powiedzieć – „Panie Boże, dzięki za wszystko! Za całe moje życie.” Nigdy bym nie zamienił tej uczelni i tego miejsca na żadne inne! Jaka jest ta Gdynia piękna!

Życzę Wam, żebyście naprawdę czuli się tutaj jak w raju. W przenośni oczywiście mówiąc, jak w raju. Ale jeszcze jedna ważna rzecz: Szanujcie się nawzajem. Szanujcie Wasze koleżanki przede wszystkim. W naszej rodzinie polskiej zawsze Kobieta Matka była na pierwszym miejscu. Ją się całowało w ręce i mówiło „Mamo, dziękuję!” I róbcie to, kochajcie się nawzajem. Amen.

Podmiot udostępniający: 

UM w Gdyni